środa, 14 maja 2014

MUA MATTE LIPSTICKS

Hit czy kit?
Moja nowa zdobycz z szafy Make Up Academy (MUA).

 


Szczerze mówiąc, po szale jaki ogarną wszystkich (sama mam kolekcję 6) na punkcie standardowych szminek MUA za jednego funta, cięzko będzie tej jak i innej "funciakowej" marce przebić je jakością i ceną.

Marka MUA postanowiła iść z dobą trendów w makijażu i wypuściła nowe szminki w takiej samej szacie graficznej w kolorze białym. Szminki te mają być matowe i jak na MUA przystało, za jedynego funta.

Kupiłam 3, z ciekawości i ze względu na kolory.
-Soczysta i żywa czerwień, idealna na letnie wieczory,
-brzoskwiniowy róż, świeży powiew lata na ustach,
-i ostatnia, moja ulubiona wrzosowy pastel, kolor nieziemski ale...

wszystkie z wymienionych, owszem dają matowe wykończenie ale co za tym idzie, są niesamowicie tępe.

Napigmentowanie również nie zachwyca, aby zrobić swatche do zdjęcia każdą ze szminek musiałam maznąć przynajmniej 6-8 razy.


Nałożone na usta dają efekt "zniszczonych ust", wiem, że nie widać tego bardzo na zdjęciach ale uwierzcie na słowo ;) do tego niemiłosiernie sie roluja i zbierają na rantach ust tworząc obrzydliwy efekt.
Usta wyglądają na zaniedbane, skórki mega podkreślone i jakby wierzchnia warstwa ust chciała obleźć.
Takie tam szmineczki za funciaka.
Wielkie, na szczęście nie drogie rozczarownie.
Suma sumarum-nie polecam, nawet za taką cenę.

Pędzle Real Techniques & Sigma, tańsza wersja made in china

Już jakiś czas temu postanowiłam zacząć wzbogacać swoją kolekcję pędzli, i to nie dlatego, żebym miała ich mało lub jakiegoś mi brakowało, lecz dla samej ciekawości i chęci posiadania 

Buszując po ebay natknęłam się na pędzle za (UWAGA!) około £1 wraz z przesyłką.
Pierwszy zakup trafił na pędzel do podkładu. Zachwycona jakością i samą funkcjonalnością, zapragnęłam mieć ich kilka.

 I tak o to powstała moja kolekcja Real Techniques & Sigma made in china.

Oprócz pędzli do twarzy nabyłam też zestaw 4 (!) pędzli do oczu za jedyne £1.98 
z przesyłką... 
no i jak tu nie kupić ?!
Te do oczu zaś według mnie porównywalne do Sigmy.

Pędzle moim zdaniem są tej samej jakości co te oryginalne za to 5 razy tańsze.







Podsumowanie pędzli do twarzy:
-włosie syntetyczne nieziemsko miękkie,
-łatwe w czyszczeniu,
-nie pozostawiają smug,
-bardzo dobra jakość wykonania,
-cena od £0.99,
-bardzo łatwo się z nimi pracuje.











Podsumowanie pędzli do oczu:
-pięknie blendują,
-włosie gęste, miękkie, średnio zbite,
-pięknie i porządnie wykonane,
-łatwe w czyszczeniu.





Krótko mówiąc, myślę, że fabryka, która produkuje pędzle dla RT ściągnęła ich logo z pędzli i przez to sprzedaje je za grosze. Takie jest moje przekonanie. 
Pędzle te jakościowo zachwycają, moim zdaniem biją na głowę hakuro (flat top h51).

Serdecznie polecam, bo naprawdę warte spróbować, tym bardziej za £1 ;)

Przykładowy makijaż, wykonany powyższymi pędzlami






wtorek, 25 czerwca 2013

Siła makijażu

Witajcie kochani :)
Dzisiaj po długiej nieobecności dostałam natchnienia rzeczywistością i postanowiłam ukazać coś oczywistego nad czym nie zastanawiamy sie na co dzień wykonując rutynowa czynność jaka jest makijaż.

Więc do sedna ...
Wszystkie kobiety, wykorzystują makijaż w celu wydobycia swojego piękna również ukrycia rzeczy nie wartych pokazania ;) zetknęłam się z nadmierna ilością wolnego czasu i postanowiłam sprawdzić jak wielka różnice robi codzienny makijaż, konturowanie i podkreślenie oka...
Zaskoczyła mnie różnica, która zobaczyłam tak naprawdę dopiero po wykonaniu zdjęć.
Pół twarzy pokryłam całościowym makijażem a druga polowe zostawiłam nie tknięta.
Nagle moja twarz stała się 'krzywa' i nieproporcjonalna przez grę światła i cienia..

Polecam każdej z was sprawdzenie siebie w ten sposób i docenienie dobrze wykonanego makijażu... Niektóre kobiety wykonują nadmierny makijaż, który działa z odwrotnym skutkiem (oszpecenia)
ale to już inna historia ;) miłego wieczoru.

Buzka,
Ewa.

Poniżej zdjęcia dwóch stron twarzy wykonane w sztucznym świetle za co z góry przepraszam .





wtorek, 19 marca 2013

TAG: Ile warta jest moja twarz ?





Witajcie !
Odwiedzając wczoraj bloga mojej koleżanki - blogerki Kasi, natknęłam się na świetny tag: ile warta jest moja twarz. Postanowiłam go zrobić przede wszystkim dla siebie, aby postawić siebie przed kwotą, która na co dzień gości na mojej twarzy. Jest to dobry sprawdzian dla każdej z nas, ja osobiście nigdy nie zastanawiałam się ile kosztuje mój dzienny, zwykły makijaż. Tak więc zaczynamy obliczanie...






 Cały zestaw kosmetyków, którymi wykonuję codzienny makeup :


Kategoria TWARZ :

1. korektor w pędzelku Collection2000, kolor 3 MEDIUM. Bardzo dobrze napimentowany, przez co znakomicie kryje okolice wokół oczu oraz wypryski i zaczerwienia.  
Cena £4,19

2. podkład Revlon Colorstay do skóry mieszanej i tłustej, kolor 350 (rich tan). Mój KWC, bardzo dobrze kryje, nie podkreśla suchych skórek, nie ciemnieje na twarzy w ciągu dnia, w miarę ładnie się ściera, bardzo fajna konsystencja, z którą łatwo można pracować.  
Cena £12,99

3. podkład-fluid korekcyjny, Vichy Dermablend, kolor 15 opal. Bardzo jasny kolor, konsystencja lejąca, rzadszy niż Colorstay, przez co ładnie się z nim łączy. Bardzo dobrze kryje niedoskonałości, nie zatyka, nie ciemnieje w ciągu dnia, matuje na długi czas. Używam go w połączeniu z Colorstay, ze względu na za ciemny odcień odcień pierwszego.  
Cena £15,50

4.  Baza matująca i wygładzająca pory, Benefit Porefessional. Niezastąpiony produkt, szczególnie dla osób z widocznymi na twarzy porami. Ładnie, wręcz idealnie wygładza i pozostawia satynowo-matowe wykończenie. Nakładam ją tylko w strefie T.  
Cena £2,95 (travel size, poj. 7,5 ml)

 Wartość (twarz) = £35,63 (178,15 zł.)

Kategoria OCZY + BRWI :


1. Paletka cieni do powiek, Lancome Color Focus Palette 312. Z powyższej paletki, do wykonania codziennego makijażu używam tylko dwóch cieni (blado-różowy na całą powiekę oraz, biały do wewnętrznych kącików). Cienie dobrze napigmentowane, naturalne kolory, długo utrzymują się na powiece, nie rolując się w ciągu dnia, ładnie da się na nich blendować inne cienie, nie osypują się. Mój KWC.
Cena £32

2. Paletka cieni, Elizabeth Arden, używam cienia 03 Cocoa (brązowy w prawym górnym rogu) do podkreślania brwi. Kolor naturalny, bez drobinek, bardzo dobrze współpracuje z brwiami i ściętym skośnie pędzelkiem. Nie ściera się w ciągu dnia.
Cena £5 (ebay)

3. Zestaw cieni, Fred Faruggia, Smokey kit brown. Jeden z nich to cień o konsystencji eyelinera w żelu, drugi zaś zwykły prasowany cień z drobinkami opalizującego złota. Mieszam je razem ze sobą, po czym nakładam pędzelkiem kulką od połowy powieki w kierunku zewnętrznego kącika, podnosząc górną powiekę i tworząc efekt przydymionego oka. Mój ulubieniec. Dotychczas nie znalazłam czegoś z czym pracuje się tak szybko, łatwo i efektywnie. 
Cena £14

4. Tusz do rzęs, Lancome, Hypnose Doll eyes. Mój KWC. Pogrubia, rozczesuje, wydłuża. Bardzo czarny. Nie osypuje się w ciągu dnia, nie robi efektu pandy. Najlepszy tusz dotychczas.
Cena £22
5. Żel do brwi, Delia brązowy. Dobry, lecz nie zachwyca. Robi co ma robić, utrwala brwi na cały dzień. Ogólnie zwykły żel do brwi, szału nie ma.
Cena £2

Wartość (oczy + brwi) = £75 (375 zł.)


Kategoria POLICZKI :


1. Bronzer, W7 Honolulu. Podobno odpowiednik Benefit Hoola, lecz cena 5 razy niższa, a jakością dorównuje droższemu bratu :) To właśnie on 'wybił mi z głowy" zakup Hoola z Benefitu. Naturalny odcień brązu bez odcieni pomarańczu czy brokatu, ładnie się blenduje, nie tworzy plam, delikatny lecz dobrze napigmentowany. Kolejny KWC! 
Cena £2,95 (ebay)

2. Róż do policzków, MUA shade 1. Bardzo ładny brzoskiwioniowo-różowy kolor, w zimnej tonacji. Dobrze napigmentowany, nie robi plam przy nakładaniu. Ładnie się rozprowadza, pozostawia satynowe wykończenie, lekko połyskuje na zasadzie tafli wody. Jak na razie mój ulubieniec. 
Cena £1

Wartość (policzki) = £3,95 (19,75 zł.)

Kategoria USTA :





Błyszczyk Clinique. Dobrze nawilża, nadając lekki różowy kolor, dość gęsty, nie lepi się. Taki produkt pielęgnacyjny 
a jednak nie wazelina :)   

Cena £3 (travel size)





Wartość (usta) = £3 (15 zł.)


Podsumowując, muszę wam powiedzieć, że w trakcie tworzenia tego zestawienia mało nie spadłam 
z krzesła. Teraz jeszcze aby się dobić, podliczę wszystko razem i po cichu mam nadzieję, że moja druga połowa tego nie zobaczy hihi 

Tak więc, MOJA TWARZ JEST WARTA £117,58 (587,90 zł.)

A mój codzienny makijaż prezentuje się tak:
  
Buźka, 
Ewa.  

poniedziałek, 18 marca 2013

Jogurtowy deser w 5 minut za mniej niż 5 zł.

Witajcie.

Postanowiłam na blogu udostępniać nie tylko wpisy dotyczące urody, makijażu itp. Jest to dość monotonne.

A przecież każda z nas lubi zjeść coś smacznego, co nie wymaga wielkiego nakładu pracy i kosztów.

Tak więc podzielę się z wami moim bardzo prostym i szybkim przepisem na jogurtowy deser-ciastko :)

Ja swój przygotowuję w okrągłej formie do pieczenia o średnicy małego talerza.

Do przygotowania potrzebne są:
* 2 szt. galaretki, jedna do masy jogurtowej, druga do polania na wierzch,
*duży jogurt z owocami (w moim przypadku truskawkowy)
*biszkopty/płatki śniadaniowe, do wykonania podkładu tzw. spodu,
*1 banan,
*dwie średnie truskawki,
*woda.

A więc zaczynamy :)

1. Na samym początku rozpuszczam obie galaretki w miseczkach, w proporcjach:
    -200 ml wrzącej wody + galaretka o smaku takim samym jak wybrany przez nas jogurt, będzie razem
     z nim tworzyła  masę naszego deseru,
    -350-400 ml wrzącej wody + galaretka idąca na wierzch do polania deseru.


 
Obie galaretki odstawiamy do stygnięcia, a w między czasie zajmujemy się resztą deseru...

2. Spód formy na ciasto wykładamy biszkoptami lub płatkami śniadaniowymi, co wolicie, byle by było to coś co będzie w miarę twarde i stabilnie utrzyma dalszą konstrukcję :)

3. Na ułożone przez nas biszkopty (spód) ciasno układamy pokrojonego w plasterki banana, aby zapewnić izolację masy od spodu biszkoptowego (jeśli tego nie zrobimy, biszkopt wpije całą galaretkę w płynnej postaci i nie będzie piętra z masą )


4. Ok, spód gotowy, banany ułożone, a galaretka która będzie masą w miarę ostygła. Do galaretki z 200 ml wody, wlewamy 250 ml jogurtu, starannie mieszając do utworzenia jednolitej konsystencji.


Uzyskaną masę wylewamy do formy.


5. Całość w formie wkładamy na ok. 10-15 minut do lodówki, po czym dekorujemy wierzch masy według uznania i zalewamy przestudzoną galaretką 'nawierzchniową' .


Cały deser po ok 20 minutach pobytu w lodówce jest gotowy do jedzenia.
Schemat wykonania w skrócie:
1. ułóż spód z biszkoptów,
2. ułóż banany w plasterkach jak na zdjęciu,
3. następnie zalej masą, galaretka + jogurt,
4. ułóż dekorację z plasterków truskawki i banana,
5. polej czerwoną galaretką .

i gotowe :)

Smacznego !
Ewa

niedziela, 17 marca 2013

Recenzja szminek MUA / MakeUp Academy - lipsticks

Witajcie kochani :)
Na planie dzisiejszych wywodów rozsławione niezwykle tanie SZMINKI firmy MUA

Zaciekawiona bardzo pozytywnymi opiniami na temat szminek MUA postanowiłam zakupić kilka kolorów, przedstawionych poniżej na zdjęciu.
Zaciekawienie było tym większe, ponieważ ich cena to zaledwie £1/sztuka
Z niedowierzaniem zainwestowałam więc £4, a cztery szminki, w przyjaznych dla mnie odcieniach:3,7,14,16.

A więc pokrótce o szmince:
*ZAPACH jak dla mnie jest w niej na pierwszym miejscu, piękny typowo pomadkowy, bardzo przyjemny, niezbyt ordynarny,
*OPAKOWANIE subtelne i delikatne, plastikowe w kolorze czarnym, ze srebrną skuwką,
*KONSYSTENCJA dość kremowa, przyjemna dla ust, nie sucha i plastyczna.
*TRWAŁOŚĆ, kolorki ładnie wtapiają się w usta, nawet po kilku godzinach nadal są widoczne, nie ważą się
i raczej równomiernie schodzą w ciągu dnia.
*NAPIGMENTOWANIE bardzo dobre, zero prześwitów, pomadki kryjące kolorem.

Ciekawostką jest zawarty w dolnej części szminki BŁYSZCZYK-aksamitny i równie dobrze napigmentowany. Nie lepi się jak zwykle błyszczyki w 'tubkach' oraz nie błyszczy. Jest to bardziej forma wykończeniowa dla danej pomadki. Niesamowite ułatwienie przez konstrukcję tzw. 2in1.
 
Szminki są oryginalnie zafoliowane więc mamy pewność, że nikt ich przed nami nie otwierał, co daje nam absolutną pewność o ich okresie przydatności po otwarciu. Kolory przedstawione na dolnej części szminki, są dosłownie takie same jak sama szminka w środku, co ułatwia nam szybsze rozpoznanie koloru zarówno na półce sklepowej jak 
i w domowej kolekcji.
Ogólna ocena: 4/5 pkt.
Odejmuję jeden punkt, ponieważ mogły by być bardziej nawilżające. 
Lecz jeśli wziąć pod uwagę ich cenę i ich jakość, to ewidentnie zasługują na 6/5 pkt ;)
Ogólnie ujmując, tanie szminki a bardzo godne polecenia.
Buźka, 
Ewa.


sobota, 16 marca 2013

Denko styczeń-luty

Witam kochani :)
Słoneczko za oknem, więc nadszedł czas na pozbycie się zalegających opakowań po zużytych produktach w ciągu ostatnich dwóch/trzech miesięcy.

A więc przed Wami zDENKOwani.

W rolach głównych:

kategoria: PRODUKTY DO WŁOSÓW

1. Wella Shockwaves pianka do włosów,
moja ulubiona seria kosmetyków do stylizacji włosów. Pianka o mocy 5/5, bardzo trwała, używałam jej na mokre włosy w celu uzyskania fal w typie 'artystyczny nieład'. Bardzo dobry produkt, po zdenkowaniu wymieniam na ten sam.  
Ocena 4/5 pkt.

2. TreSemme seria Thermal Recovery, szampon i odżywka
do włosów narażonych na działanie prostownicy, suszarki, lokówki. Moi dwaj ulubieńcy, szczególnie polecam do włosów suchych. Oczywiście w składzie na 2gim miejscu SLS ale w moim wypadku to działa tylko na +. Włosy po użyciu tych produktów, są jak po nałożeniu pielęgnacyjnych olejków, gładkie, łatwe 
w rozczesywaniu, lśniące... nawet moje zniszczone rozjaśniane co miesiąc włosy :) Polecam serdecznie! 
Mój hit! Wymiana w celu testowania na L'oreal Elvive.
Ocena 5/5 pkt. :)

3. Shwarzkopf Gliss, odżywka do włosów z płynnym jedwabiem.
Beznadzieja. Przynajmniej na moich wcześniej wspomnianych przesuszonych i zniszczonych włosach
w ogóle się nie sprawdzała. Po tej odżywce włosy były skołtunione, bez blasku i życia. Musiałam i tak nałożyć olejek lub krem nabłyszczający. 
Nie warta zakupu. Ten jedwab to jakiś mit :) Nie polecam. Wymiana na L'oreal Elvive
 Ocena 1/5 pkt.

4. Batiste, suchy szampon
o zapachu fresh. Hit, hit, hit! niezastąpiony towarzysz każdego dnia. 
Wymiana na Batiste, o zapachu Paisley.
Ocena 5/5 pkt.

5. Fekkai, Glossing cream.
Krem do włosów, nabłyszczający z jedwabiem i silikonami. Zawiera złote drobinki, które nadają dodatkowy blask włosom. Ja używam go na mokre, umyte włosy na zasadzie 'odżywki bez spłukiwania'. Olejek zawarty w kremie da się wyczuć na włosach aż do następnego umycia. Pięknie pachnie, nawilża, nabłyszcza, włosy łatwo się rozczesują i się nie puszą. Jest to produkt z wyższej półki cenowej (ok.120 zł/118 ml) lecz przez swoją wydajność, wystarcza na ok 3-4 miesiące stosowania 
w częstotliwości co drugi dzień. Wymiana na ten sam.
Ocena 5/5 pkt.

Kolejna kategoria: DEZODORANT


Od zawsze używam tego samego czyli firmy DOVE, próbując wyłącznie innych zapachów.
Mój ulubieniec od kilku lat. Polecam i jak na razie nie zamienię go na żaden inny, od ponad czterech lat :)
Ocena 5/5 pkt.

Buźka,
Ewa.

środa, 20 lutego 2013

Pędzle Hakuro, elf, ecoTools

Witam po chwilowej przerwie :)
Jestem w trakcie kolekcjonowania pustych opakowań do projektu denko, a w międzyczasie postanowiłam zrobić mini recenzję pędzli, które posiadam.
Z góry przepraszam, ale pędzle były przeze mnie dziś używane, stąd powód dlaczego nie są czyściutkie jak nowe :)

Na pierwszy rzut najpopularniejsze z niskiej półki cenowej - HAKURO

Posiadam modele:
1.  H51 flat top - bardzo mocno 'zbite' włosie syntetyczne, dobrej jakości.
Nadaje się do lekkich podkładów w płynie, podkład jak ColorStay jest ciut za ciężki dla tego pędzla (powstają smugi i trzeba się mocno napracować). Ogólnie był to mój pierwszy pędzel do podkładu, z którego jestem na prawdę zadowolona - POLECAM w 100 %

2. H56 używam tego pędzla do różu i bronzera, jak do tej pory nie znalazłam jego następcy.
Bardzo miękki z syntetycznego włosia, bardzo łatwo się się z nim pracuje. Nawet tępy produkt ładnie się rozprowadza.

3. H74 & H77 oba to pędzle do rozcierania - blendowania, H74 wykonany został z naturalnego, tlenionego włosia, zaś H77 z naturalnego włosia kozy. Jak dla mnie oba są dość szorstkie, drażnią skórę. Nie są moimi ulubieńcami, i jeśli nie muszę to ich zwyczajnie nie używam-żadna przyjemność.

4. H60 płaski pędzel z włosia syntetycznego, miły, miękki, nic nadzwyczajnego. Dobry do nakładania pigmentów.

5. H78 duża kulka perfekcyjny do smokey i dolnej powieki. Miękki i przyjemny.

6. H85 MÓJ ULUBIENIEC. Wykonany z włosia syntetycznego przez co miękki a zarazem niesamowicie precyzyjny. Pierwotnie przeznaczony do linera, lecz ja używam go na co dzień do podkreślania brwi. Świetnie sprawdza się z prasowanym cieniem jak i z woskami. Bardzo polecam szczególnie do brwi.

Czas na pędzle elf, z czego tylko jednym powinnam się pochwalić, resztę mam bo szkoda wyrzucić :)

1. elf powder brush z serii studio. CUDO, CUDO CUDOWNY!!! niezastąpiony do podkładów bardzo płynnych jak i cięższych. Miękki, TANI (£3.50), syntetyczny, nie rozbi smug, świetnie rozprowadza podkład, dzięki temu iż jest ścięty jak flat top dociera z łatwością dookoła nosa itp. Nie jest tak mocno 'zbity' jak hakuro, dzięki czemu można nim z precyzją mistrza makijażu :) blendować podkład i budować krycie. MÓJ tzw. (przyrząd) KWC !!!
2. widoczne na zdjęciu dwa większe pędzle po środu (total face brush oraz bronzing brush) totalna porażka, twarde, okropne, sztywne, po ich użyciu uzyskać można tylko efekt podrapanej twarzy niż jakiegokolwiek makijażu. NIE POLECAM!
3. Eye crease brush (drugi od dołu) jakość i zastosownie jak HAKURO H78. Pędzelek kulka, włosie jak H78, odrobinę krótsze włosie, przez co bardziej zbite, baaaardzo dobry pędzelek do smokey.
4. Smudge eye sponge - jak sama nazwa wskazuje kuleczka gąbeczka :) jak dla mnie dobry wyłącznie do leciutkiego roztarcia cienia/kredki na dolnej powiece. Bardzo naciąga skórę oka, przez co nie rozciera jak pędzelek kulka. Taki sobie przyrząd, w sumie nie potrzebny jeśli masz pędzelek kulkę.

Dwa ostatnie to ecoTools, bambusowe pędzelki.
1. Pędzel do różu, bronzera, pudru.
Dość fajny ale nie tak miękki i przyjemny w użyciu jak H56, który został jego następcą w mojej kolekcji.
Dość 'tępy', można nim łatwo zrobić tzw. plamy różem czy bronzerem.

2. Pędzelek do cieni duży zbity puszek.
Niezastąpiony do nakładania cienia na całą powiekę, mięciutki, delikatny, dobrze nabiera cienie. Można nim także rozetrzeć granice. Włosie jak syntetyczne hakuro. Gorąco polecam.

poniedziałek, 11 lutego 2013

Domowy cień w musie a'la Maybelline

Wczorajszy wieczór w ramach brzydkiej pogody panującej na zewnątrz, postanowiłam spędzić na czymś  kreatywnym, tworząc 'coś' z rzeczy, których nie używam, a szkoda mi się ich pozbyć. Trafiło więc na wypiekany cień do powiek GOSH w kolorze opalizującego fioletu i kulki brązujące z AVON'u.

Wykonałam więc bazo-cień do powiek w musie o kolorze coffee au lait :)
Sama zaskoczyłam się jego efektem końcowym oraz zastosowaniem jako bazowy cień w kremie, który oczywiście postanowiłam przetestować rano w wykonanym przeze mnie dziennym makijażu.

Zdjęcie poniżej przedstawia cień (swatch) oraz jego, nie najlepiej kojarzący się wygląd
w plastikowym pojemniczku.






Na zdjęciu poniżej kosmetyki, których użyłam do wykonania cienia w musie (w proporcjach tak zwanych 'na oko').


PRZYGOTOWANIE:
1. Do pojemniczka wyskrobałam cień GOSH, ilość ok 1 łyżeczka stołowa,
2. Skruszyłam do tego 5 jaśniejszych kulek z bronzera w kulkach AVON,
3. Następnie dodałam odrobinę eyeshadow base z KOBO, ok. pół centymetra kwadratowego,
4. Następnie kremy (La roche Posay: Hydreane lekki oraz Effaclar Mat)
    ilość powinna być taka sama jak bazy do cieni, więc krem nawilżający i matujący (pół na pół).
5. wszystko dobrze wymieszać do uzyskania konsystencji musu bez grudek.

 Ilośc użytych składników może się różnić w zależności od ich formuły :)

Polecam wykorzystywanie nie przydatnych kosmetyków zarówno pielęgnacyjnych jak 
i kolorówki w sposób, którym same siebie zaskoczymy, a stworzymy coś co naprawdę będziemy używać z zadowalającym rezultatem :)

Poniższe zdjęcia przedstawiają mój dzisiejszy makijaż po 6ciu godzinach od jego wykonania, na cieniu bazowym stworzonym przeze mnie.


*na wykonany przeze mnie cień w musie nałożyłam, jasno fioletowy perłowy cień lancome.


Formuła produktu to mus, nie roluje się na powiece oraz utrzymuje nałożony na nim cień nienaruszony nawet cały dzień.

Mam nadzieję, że idea wykorzystania nieużywanych produktów w celu nadania im nowego życia, to świetny pomysł i dobra zabawa...

Buźki, Ewa


niedziela, 10 lutego 2013

Lakierowe dzieci

Pierwszy urodowo-kolorowy post będzie dotyczył mojej przemiany co do ulubionych lakierów do paznokci, o ile wcześniej przeze mnie używane takowymi można nazwać.
Jeszcze rok temu nie przykładałam wagi do firmy czy jakości, a o czymś takim jak TOP COAT nawet nie myślałam. Ale jak to się mówi, człowiek zmienia przekonania i przyzwyczajenia z wiekiem.
Przedstawiam więc moje grono lakierowych maluszków, które na co dzień ozdabiają moje paznokcie swoim kolorem.
Większość z nich to REVLON, 3 lakiery Rimmel, 2 Essie i jakaś zbieranina przypadkowych promocyjnych zdobyczy, co nie znaczy, że złych.


                                                                Kolekcja REVLON 

Jak dla mnie najlepsze jakościowo lakiery w dość atrakcyjnej cenie. Cena drogeryjna to £6.49 (ok.32 zł.), ale ja nabyłam je, uwaga! w cenie £1 za sztukę :) Lakiery te charakteryzuje zapach, bardzo często owocowy, trwałość, łatwość rozprowadzania na płytce paznokcia oraz intensywność koloru. Przy dwóch, z łatwością nałożonych warstwach, kolor jest soczysty, błyszczący i bez smug, utrzymując się bez ubytków 3 dni, a z dobrym top coatem nawet 7 dni!!! Naprawdę polecam :)

Blogowa reanimacja

Witajcie!
O ile ktoś w ogóle zahaczy okiem tego bloga ;)

Więc, wdzięczna kosmetykoholiczce-zakupoholiczce A postanowiłam reanimować zamrożonego od równo roku bloga, który narodził się z mojej pasji i uzależnienia.

Przez przeszło rok, nazbierało się mnóstwo tematów, które inspirowały mnie i co za tym idzie...znalazły odniesienie w moim zbiorze kosmetycznym.

Chcę dzielić się z Wami tym czego nauczyłam się i doświadczyłam, zarówno złego i dobrego, szczęścia, zachwytu i rozczarowań... wszystkiego trochę przybyło w moim bagażu życiowym.

Aleeee do rzeczy :)
Zapraszam na 'odświeżonego' bloga urodowo-miszmaszowego.
Na mojej liście celów 'to do' jest dodawanie notek tak często jak często będę miała wenę i powód, więc zapowiada się to odbywać CODZIENNIE :)

Po treści krótkiego wstępu nastąpi moment wpisu urodowego .
Całusy x

niedziela, 12 lutego 2012

Fred Farrugia i jego produkty...


Ostatnimi czasy na naszym rynku dzięki Sephorze można nabyć niesamowite produkty do makijażu Fred Farrugia. Niezwykłe opakowanie z możliwością kompletowania w zestawach wszystkiego co niezbędne jest do wykonania, codziennego i nie tylko,makijażu ;)
W ofercie znajdziecie błyszczyki, cienie, róże do policzków, podkłady i korektory. Linia kolorystyczna jest raczej ograniczonado kolorów popularnym, lecz jest w nich niezwykła głębia i napigmentowanie.

Obecnie jestem szczęśliwą posiadaczką ''kasetki'' z eyelinerem 'smoky eyes kit' w odcieniu brązowym oraz cieni nude, cielistych (jak kto woli). Pierwsza paletka (brąz) zawiera dwa 'cienie' z czego jeden to

*gęsty i mokry cień głęboki brąz,
służy do robienia kreski po czym nakładamy drugi cień z tej paletki, złoty migoczący brąz- cień suchy.
Rozcierając otrzymujemy niesamowity efekt smoky eyes w naturalnych brązach. Co jest raczej trudne do uzyskania przy użyciu zwyklych cieni, w tym przypadku makijaż oka z cieniami podkładowymi zajmuje ok 2-3 minut ;)

*Cienie w odcieniu nude, to cień cielisty-biały, oraz całkowicie cielisty-różowy. Cień różowy nakładam na całość powieki lekko zachaczając pod łuk brwiowy po czym pod samą brwią oraz w wewnętrznym kąciku oka nakładam lekko widoczną warstwę cienia białego-dla rozświetlenia oka.

Według mnie jest to niesamowita seria kosmetyków, cudownej jakości w poręcznych opakowaniach.
W 100 % polecam każdej kobiecie.

P.S. Cena to ok. 73 zł. Można trafić na promocję -50%
(ja trafiłam ok 3 miesiące temu :))

Organix Brazilian KERATIN - szampon i odżywka...

Pod wpływem promocji (jak to zazwyczaj bywa) kupiłam ''zestaw'' nieznanej dotąd mi firmy ORGANIX. Może po pierwszym użyciu jestem sceptycznie nastawiona, lub liczyłam na cudowne działanie, jak nazwa wskazuje BRAZILIAN KERATIN THERAPY. A więc nabyłam dwa produkty W PROMOCJI za 8 funtów (cena jednego poza promocją to 6.99 F.)Nie jestem zachwycona, wręcz uważam, że nazwa i obietnice producenta www.boots.com/(…)Organix-Brazilian-Keratin-Therapy-… to istny MIT. Włosy po szamponie splątane, sztywne i jak "spalone rozjaśniaczem", po odżywce w sumie bez większych zmian, także wielki MINUS :( Jeśli miałabym porównać recenzowane przeze mnie produkty do chociażby tańszych (trzykrotnie) DOVE... to organix nawet nie ''dorasta do pięt" DOVE. Tak więc, może to moje osobiste złe odczucia, lecz ja poprostu wydaję swoją opinię ;) Ogólnie ujmując NIE POLECAM, na pewno nie za tą cenę.